"Balladyna" w reż. Artura Tyszkiewicza w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.
"Balladyna" Artura Tyszkiewicza w Teatrze Narodowym to próba wyciśnięcia czegoś miłego i ładnego z każdej konwencji (komiks, koncert, kabaret). Przez to jednak rok Juliusza Słowackiego kończy się bez udanej "Balladyny" (...) Balladyna (Wiktoria Gorodeckaja) ze spektaklu Artura Tyszkiewicza to kolejna daleka krewna "Dziewczyn do wzięcia" Janusza Kondratiuka i Tereski z dramatu Roberta Glińskiego. Do zbrodni popycha ją obawa przed zdemaskowaniem jako "wsiury", tęsknota do lepszego, droższego świata i jakiś zwierzęcy instynkt. Irytującą, próżną Alinę (Magdalena Lamparska) zabija w bójce, w afekcie. Z dworskim życiem kompletnie sobie nie radzi. Choć nie ma pojęcia, jak nosić niepraktyczną, drogą etolę, nie odłoży jej, ale zawiąże na piersiach na supeł, by nie przeszkadzała w gestykulacji. Walczy ze zbyt miękkim akcentem. Drżąca, w każdej chwili próbuje spojrzeć we wszystkie strony naraz - wszędzie słyszy śmiech i drwiny.