KIEDY podnosi się kurtyna, obraz, który ukazuje się na niewielkiej poznańskiej scenie, od razu przenosi naszą wyobraźnię w rejony nieczęsto spotykane w polskim teatrze współczesnym. Na tle jaskrawo czerwonej (drugiej) kurtyny i sześciu umieszczonych na rampie żarówek z blaszanymi kloszami w kształcie baśniowych liści stoi Anioł. Jest w kolczudze wyświechtanej od długiego błąkania się po Ziemi. Skrzydła ma jakby trochę zwichnięte. Miecz pogięty. Całą sylwetkę przenika smutek. Gdy wygłasza jako motto przedstawienia fragment "Legendy o św. Aleksym", w jego głosie poprzez męskie opanowanie przebijają nuty żalu i rozpaczy. Mówi "Za dawnych czasów dobry był świat. Można było spotkać na nim miłość, a także wiarę, sprawiedliwość, uczciwość, odwagę, wolność..." Kurtyna rozsuwa się i na scenie widać wielką bordową kanapę. Siedząca na niej kobieta tuli do siebie dwie małe dziewczynki. Obok nich stoi mężczyzna. "I l
Tytuł oryginalny
Balladyna u Cywińskiej
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka Nr 29