"Balladyna" w reż. Krystyny Meissner w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu. Pisze Krzysztof Kucharski w Słowie Polskim Gazecie Wrocławskiej.
Krystyna Meissner miała widzenie. Objawił się jej Juliusz Słowacki i powiedział: "Tylko nie nudź". Mam nadzieję, że wieszcz i do mnie przyjdzie, by mi podziękować za tytuł na wyrost. W końcu rzadko się zdarza, żeby po 172 latach ktoś uznał utwór za przebój. A taką karierę wróżę inscenizacji "Balladyny" we Wrocławskim Teatrze Współczesnym. Młodym widzom spektakl spodoba się bardzo, starsi pewnie będą gromadnie grymasić. Oto na scenie mamy jakby naszych przedstawicieli, grupę sprawującą władzę i mającą swoich liderów, a nazwaną w programie Gminem. Do pokazania, kto zacz, realizatorzy użyli najprostszych, banalnych skojarzeń w kabaretowym stylu. Gmin własnymi siłami inscenizuje historię Balladyny, by pokazać, na czym polega dobro i zło. Cały czas jednak kontroluje, czy dobrze rozumiemy, co on uważa za dobro, a co za zło. Bez mrugnięcia okiem manipuluje ocenami. Oczywiście, początkowo nas to szalenie bawi. Przywódcy Gminu to jednak nie