Okazało się, że to nie tylko od stu lat uznana pozycja w repertuarze narodowych arcydzieł zgrana do banalności na scenach zawodowych i amatorskich, zaczytana z obowiązku przez pokolenia młodzieży, wystawiana dla poetyckich piękności tekstu, nazwiska autora: - no i dla doskonałych ról, od tytułowej po drugorzędne. Okazało się, że o "Balladynę" można się całkiem serio spierać, że jej teatralna realizacja budzi reakcje żywiołowe, animuje widownię, zaskakuje, gorszy... Historyk literatury miałby ciekawe pole dla analogii: jak swego czasu Słowacki budził niechętne zgorszenie czytelników i krytyków pierwszego wydania "Balladyny", tak teraz {#os#835}Hanuszkiewicz{/#} odbiegającą od norm zwyczajowych premierą wzniecił raz jeszcze spór o granice reżyserskiej swobody w odczytywaniu i interpretacji utworów tradycyjnych. Nie ma wątpliwości: to sukces. Adama Hanuszkiewicza, aktorów Teatru Narodowego, "Balladyny", Słowackiego. Prze
Tytuł oryginalny
Balladyna od końca
Źródło:
Materiał nadesłany
Kultura Nr 9