11 XI pokazano "Balladynę" Juliusza Słowackiego, w inscenizacji i reżyserii Mieczysława {#os#2807}Górkiewicza{/#}. Było to jakby wznowienie spektaklu spółki Kantor-Górkiewicz z 1974 roku. Realizatorzy "odpoetycznili" w dużej mierze tekst. Wydobyli z "Balladyny" sprawę ludzkich bezwzględnych ambicji, dążenia do jak największej władzy, choćby po trupach. Alicja koncentruje się więc wokół korony Popielów, przechodzącej z rąk do rąk. W 1974 r. był to spektakl sprzeciwu politycznego, pełen aktualnych aluzji. "Odpoetycznienie" wyraża się m.in. w stawianiu na pewną antyestetyczność. Balladynę (gra ją Małgorzata {#os#952}Stachowiak{/#}) ukształtowano jako prymitywną, toporną dziewczynę, która chce używać życia i być kimś. Goplana (Krystyna {#os#1617}Gawrońska{/#}) jest umyślnie groteskowa, Chochlik (Stanisław {#os#1613}Skrzyński{/#}) i Skierka (Iwona {#os#1616}Fornalczyk{/#}) ucharakteryzowani omal na strachy na wróble, bądź "utopce"
Tytuł oryginalny
Balladyna i Grabiec
Źródło:
Materiał nadesłany
Gość Niedzielny nr 8