"Balladyna" Juliusza Słowackiego w reż. Pawła Świątka w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Z trudem brnie się przez tę "Balladynę", choć niby jest tak atrakcyjnie, współcześnie, nowocześnie, ekscentrycznie i popkulturowo. "Czytając >>Balladynę<< Słowackiego razem z zespołem aktorskim, zadajemy pytanie, dlaczego do władzy dochodzą osoby niewłaściwe? Co takiego noszą w sobie ludzie żądni władzy, że osiągają ją bez względu na obiektywne kryteria, według których moglibyśmy ocenić ich merytoryczne przygotowanie do sprawowania rządów?" - takie słowa od reżysera znalazły się na stronie teatru. Pytać można, ale w "Balladynie" władzę ma się z urodzenia (Kirkor), zdobywa ją w wyniku intrygi zazdrosnej nimfy (Balladyna) bądź z łaski nimfy zakochanej (Grabiec). Nie twierdzę, że obecnie do władzy zawsze dochodzi się w sposób jasny i uczciwy, ale "Balladyna" niewiele może w tej kwestii wyjaśnić. Goplana z afro na głowie Paweł Świątek umieścił "Balladynę" w czasach bliższych współczesności niż bajecznej epoce Popiela. B