Ciemna scena okolona czarnymi zasłonami, na środku prostokąt z żelaznych rur, imitujący jakby przyrząd gimnastyczny. W takiej scenerii Skierka i Chochlik rozpoczynają przedstawienie pantomimicznym tańcem; co może on wyrażać? Przeczucie nadchodzących wydarzeń? Radość z współudziału w tym, co się za chwilę rozpocznie? Pojawia się Goplana odziana w niemal przezroczysty trykot; z demonicznym wyrazem twarzy, głosem rozkazującym rozpoczyna akcję, plącze ludzkie czyny. Stanisław Brejdygant, reżyser przedstawienia w Teatrze Ziemi Mazowieckiej powiada w programie, iż "Wszelkie dekorowanie utworu poetyckiego wydaje mi się podejrzane". Pisze też o tym, że dotychczasowe przedstawienia Balladyny były odczytywane i realizowane powierzchownie, nikt nie zrozumiał tego, co tkwi naprawdę w tym utworze. Brejdygant odrzuca więc przypisywany przez literaturoznawców rodowód balladowo-słowiański tej tragedii, odwołuje się tylko do... Szekspira. Jego zdaniem u Słowa
Tytuł oryginalny
Balladyna
Źródło:
Materiał nadesłany