Już od początku widać, że będzie to "Balladyna" "z przyprawami". Określenie to, poczynając od pamiętnej inscenizacji w Teatrze Narodowym w 1974 roku stało się modne w odniesieniu do dzieła Słowackiego. W Toruniu użyto jednak "przypraw" skrajnie różnych od tych, które zastosował Hanuszkiewicz, wprowadzając na scenę Hondy. "Balladyna" Krystyna Meissner jest antyromantyczna i antytradycyjna - w kategoriach formy. Żadnych cudowności poetyckiego świata baśni. Naga scena okolona czarnymi kotarami, z podestem wysuniętym do pierwszych rzędów, trochę belek, sugerujących domostwo Wdowy czy Pustelnika. I to już wszystko, jeśli nie liczyć sznura zwisającego w tylnej części sceny, na którym wjeżdżają na jej środek Goplana, Chochlik i Skierka, co przypomina słynną inscenizację "Snu nocy letniej" Swinarskiego. Goplana, rozkochana w Grabcu, ma w niebanalnej interpretacji Tatiany Pawłowskiej jakiś rys niesamowity, podobnie Chochlik i Skierka (Mirosław Guz
Tytuł oryginalny
Balladyna
Źródło:
Materiał nadesłany
Fakty nr 15