EN

18.01.2023, 12:58 Wersja do druku

Ballady i kolorowanki

„Ballady i romanse” Adama Mickiewicza w reż. Gabriela Gietzky'ego - koprodukcja Śląskiego Teatru Lalki i Aktora „Ateneum” w Katowicach i Teatru Pinokio w Łodzi. Pisze Patryk Kencki, członek Komisji Artystycznej VIII Konkursu na Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Polskiej „Klasyka Żywa”.

fot. Paweł Szymkowiak/mat. teatru

W zeszłym roku obchodziliśmy dwusetną rocznicę wydania Mickiewiczowskich Ballad i romansów, a zarazem Rok Romantyzmu. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego ogłosiło w związku z tym program umożliwiający zdobycie przez teatry funduszy na wystawienie przywołanych poezji i liczne ośrodki postanowiły tę możliwość wykorzystać.

Całe to przedsięwzięcie okazało się o tyle ciekawym eksperymentem, że dało możliwość przekonania się co do mocniejszych i co do słabszych stron polskiego teatru w jego zmaganiach z tekstami klasycznymi. Odbycie balladyczno-romantycznej peregrynacji po polskich teatrach niewątpliwie pozwoliło przekonać się, w jaki sposób Mickiewicz przemawia w Opolu, Olsztynie czy Rzeszowie, do jakich strategii uciekają się adaptatorzy jego tekstów, no i wreszcie, na ile te poezje mogą być dla współczesnych widzów atrakcyjne.

Wśród reżyserów, którzy sięgnęli po Mickiewiczowskie ballady, znalazł się i Gabriel Gietzky, który postanowił zrealizować tę pozycję we współpracy katowickiego Teatru Ateneum z kierowanym przezeń łódzkim Teatrem Pinokio. Spektakl przygotowany w kooperacji tych dwóch scen adresowany jest do młodzieży, zobowiązanej w szkołach do zapoznania się z wczesnymi dziełami Mickiewicza. Głównym celem reżysera, a wraz z nim zapewne i innych współtwórców przedstawienia, była więc chęć przekonania młodych widzów, że romantyczne wiersze nie są tak nudne, jakby się mogło wydawać z perspektywy szkolnej ławy. Strategią zaś przyjętą w inscenizacji jest przeniesienie ich na scenę ze swoistym przymrużeniem oka.

Oto bowiem oglądamy na początku coś w rodzaju teatralnej próby, podczas której ubrani na czarno wykonawcy przymierzają się do swoistego odfajkowania poszczególnych etiud, czyli kolejnych ballad (a także i romansów). Dyskutują na temat kolejności granych utworów, niby to zapominają, że któryś z nich wypadł ze scenariusza, niby to omyłkowo wnoszą na scenę niewłaściwy element dekoracji. Albo przed rozpoczęciem kolejnej ballady wołają między sobą, że „Łódź gotowa!”, że „Katowice gotowe!”, podkreślając w ten sposób, iż wykonawcy pochodzą z dwóch różnych teatrów, które zjednoczyły swe siły, aby zmierzyć się z Mickiewiczowskimi dziełami. Zaznaczyć wypada, że jakkolwiek w tych intermedialnych przerywnikach aktorzy przybierają nonszalancką pozę, to w samo wykonanie etiud wkładają sporo serca i energii, a nawet talentu. Ale dodać trzeba i to, że oczywiście w interpretacji nie brakuje poczucia humoru, dystansu do tekstów, brania go w sceniczny cudzysłów.

Kolejność ballad negocjowana jest z widownią, mogącą zagłosować, czy teraz wolałaby obejrzeć Świteziankę, czy może jednak Lilie. Jakkolwiek zaś czarny, a więc iście romantyczny kolor dominuje na scenie, to część sekwencji ma inne dominanty barwne. I tak Lilie będą się rozgrywać w krwawej czerwieni, Romantyczność zagrana zostanie w bieli, a w Świtezi dostrzeżemy barwę różową. Aktorzy, paradujący przez większą część spektaklu w czarnych, jak gdyby roboczych, kostiumach, odgrywając tę akurat balladę, będą mieli na sobie różowiutkie kuloodporne kamizelki i maski przeciwgazowe w tym samym odcieniu.

Dekoracje wprowadzane są w oszczędny sposób i używane w wielu funkcjach. Trumna z Romantyczności powróci w kolejnych częściach jako coś w rodzaju akwarium czy też pojazd, którym z wojny będą wracać bracia zamordowanego bohatera Lilii. Dodajmy, że autorką scenografii jest Klaudia Laszyk.

Tekst Mickiewiczowskich utworów podawany jest przez aktorów na rozmaite sposoby. Część etiud jest recytowana w bardziej bądź mniej poważny sposób, część śpiewana, ale też w różnych konwencjach. Tekst Świtezianki zaśpiewają wykonawcy w bardzo nastrojowym stylu, ale Świteź będąrapować. Za warstwę muzyczną odpowiada w tym spektaklu Michał Zdrzałek. Za choreograficzną zaś Szymon Michlewicz-Sowa. Warto o tym wspomnieć, bo efekty jego pracy dają się dostrzec chociażby w dobrze ustawionym ruchu scenicznym w Świtezi.

Oprócz przywołanych już utworów w scenariuszu przedstawienia znalazła się jeszcze odczytywana na początku Rękawiczka, a także pojawiające się w dalszej części spektaklu Rybka oraz Dudarz. Spektakl pokazywany jest zarówno w katowickim Teatrze Ateneum, jak i w łódzkim teatrze Pinokio, gdzie miałem okazję go obejrzeć. Nie mam wątpliwości, że wybrana przez reżysera konwencja może być nader atrakcyjna dla młodych odbiorców, natomiast słabiej przemówi do widza bardziej wymagającego. Utwory Mickiewicza zostały bowiem potraktowane jako coś w rodzaju kolorowanki, której czarne kontury wypełniane są różnobarwnymi odcieniami przez twórców spektaklu. To swoiste kredkowanie pozwala niekiedy wydobyć jakieś mniej oczywiste zarysy znaczeniowe. W innych wypadkach niestety sprawia, że przedstawiony obrazek wydaje się nieco płaski.

Ballady i romanse według poezji Adama Mickiewicz, rez. Gabriel Gietzky, Śląski Teatr Lalki i Aktora Ateneum w koprodukcji z Teatrem Pinokio w Łodzi, prem. 16 października 2022.

Źródło:

Materiał własny

Wątki tematyczne