"Kto zrozumie prąd, ten wszystko w życiu osiągnie" - wyznaje bohater "Obywatela M" Polski teatr jest nudny, bo jak ognia unika współczesnych tematów - mówi Jacek {#os#6175}Głomb{/#}, dyrektor teatru w Legnicy. Głomb nie chce być nudny. Chociaż reżyserowana przez niego sztuka "Obywatel M - historyja" nie jest opowiastką wprost o Leszku Millerze, odnajdujemy w niej słynne bon moty premiera. Łatwe do rozszyfrowania są także nazwy własne: rodzinne miasto Żyraków, Siekierzyce czy imię Oleander, które nosi kolega - późniejszy prezydent. - Ledwo projekt się narodził, a już dziennikarze prawicowych gazet chcieli wiedzieć, dlaczego powstała sztuka gloryfikująca "komucha", zaś dziennikarze prasy lewicowej pytali retorycznie, jak nam nie wstyd drwić z szefa rządu - opowiada Głomb. "M" w tytule sztuki nie tyle ma się kojarzyć z nazwiskiem Millera, ile ze słowem "man" (człowiek), a wręcz "everyman", czyli każdy z nas. Bohater jest kwinte
Tytuł oryginalny
Ballada o Millerze
Źródło:
Materiał nadesłany
Wprost Nr 15