"Tragedia cała podobna do starej ballady, ułożona tak, jakby ją gmin układał (...) Ludzie jednak, starałem się, aby byli prawdziwymi i aby w sercu mieli nasze serca" - pisał Juliusz Słowacki w liście do matki o niedawno ukończonej "Balladynie". Wątki czerpane z ludowych podań, przeplatane z motywami szekspirowskimi, tworzą oryginalną całość, bardzo poetycką, a zarazem pełną ironii, wywołującą chwilami śmiech, za którym kryje się gorycz i smutek. Różnie bywała przyjmowana "Balladyna" przez współczesnych Słowackiemu. Dziś też stosunek do niej pozostaje niejednoznaczny. Uznawana za arcydzieło, a w związku z tym do obrzydzenia wałkowana w szkole, kiedy trafia na scenę, nie wywołuje jednak żywiołowego zainteresowania ze strony publiczności. Sukces frekwencyjny odniosła wprawdzie inscenizacja Adama Hanuszkiewicza w Teatrze Narodowym, choć wcale nie jest pewne, czy nie stało się tak głównie ze względu na pojazd, jakiego używała Goplan
Tytuł oryginalny
Ballada o balladynie
Źródło:
Materiał nadesłany
Razem nr 35