"Najmrodzki, czyli dawno temu w Gliwicach" wg scenar. i w reż. Michała Siegoczyńskiego w Teatrze Miejskim w Gliwicach. Pisze Jacek Sieradzki, członek Komisji Artystycznej 25. Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.
Michał Siegoczyński już się kiedyś zajął jednym z legendarnych łotrzyków Polski Ludowej, niepohamowanym uwodzicielem Kalibabką. Ale koszalińskie przedstawienie z 2014 roku nazywało się "Kali Babki", a bawidamka scenarzysta i reżyser nawet nie wpuścił na scenę we własnej osobie. Pokazywał go oczami dziewcząt, których amant "naciął jak róż w kraju sosny", żeby zacytować klasyka. Dookoła stał Peerel taki, jaki był: szary, przaśny, prowincjonalny i żenujący, a samotne kobiety (jak i wszyscy, tak naprawdę) chciały mieć w tej beznadziei jakiś kolor, jakąś miłość, jakąś czułość i do kogoś, kto potrafił je w tych kwestiach namiętnie ocyganić, lgnęły jak pszczoły do miodu, dalece wbrew rozsądkowi. "Najmrodzki" w gliwickim Teatrze Miejskim zbudowany jest na podobnym fundamencie. Żywi się w znacznej mierze kontrastem między szarością a kolorem. Z jednej strony jest codzienna banalność lat siedemdziesiątych tamtego wieku, mechaniczne