EN

22.03.1987 Wersja do druku

Balkon

"Co jest takiego w Genecie i w interpretacji sartrowskiej Ge-neta, że ja przed nimi oboma, przed samym Genetem i przed sartrowskim Genetem, muszę się bronić? - zapytywał sam siebie Witold Gombrowicz w "Dziennikach". - A jednak nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że Sartre, dał się nabrać Genetowi. Dobrze, Genet według Sartra aktem wolnego wyboru zwraca się przeciw własnej wol­ności wybierając siebie jako złodzieja, pederastę i złego - akt tyleż potwierdzający wolność, co ją niweczący - i wywiązuje się proces dialekty­czny, w którym to, co wymie­rzone przeciw własnej wolności, doprowadza do ruiny byt w ogó­le, byt staje się fantasmagorią, wewnętrzną sprzecznością Zła, które jest negacją uniemożli­wiającą nawet Złu istnienie... i oto Genet poprzez nicość odzysku­je wolność, której się wyrzekł, a z nią i świat. Dobrze. A jednak ten wywód ani na chwilę nie tracący gruntu pod nogami, gdzieś jakoś zawisał w próż­ni..."

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Balkon

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie Literackie nr 12

Autor:

?

Data:

22.03.1987

Realizacje repertuarowe