Nie lubimy słuchać o tej wojnie. Jak każde społeczeństwo syte - choćby względnie - instynktownie zamykamy oczy i uszy na koszmar dziejący się w końcu nie tak daleko. Koszmar niezrozumiały, zapiekły we wzajemnych nienawiściach, nierozwiązywalny i wywołujący w obserwatorach co najwyżej poczucie bolesnej bezsilności. Co więcej, koszmar utopiony - przy całym pobratymstwie słowiańskim - w nader odmiennej mentalności, emocjonalności, w innej mitologii. Świadczyć może o tym "Skóra węża" chorwackiego dramatopisarza Slobodana Śnajdera, gdzie opowieść o zgwałconej w Bośni kobiecie i jej upiornie trudnym przymierzu z nienarodzonym dzieckiem wpleciona jest w bujny świat mitologicznych odniesień, głównie nowotestamentowych, ale i przedchrześcijańskich. Warszawskim Rozmaitościom chwali się odwaga decyzji rozplątywania tego rebusu, wydaje się jednak, że nie udało się znaleźć języka teatralnego, w którym można by ładunek emocjonalny chorwackiej s
Tytuł oryginalny
Bałkańskie kłębowisko
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 25