W teatrze tańca odpowiada mi muzyka instrumentalna. Nie lubię słów. Z niepokojem oczekiwałem nowego dzieła Conrada Drzewieckiego, który tym razem sięgnął po pięć Pieśni Richarda Wagnera. Zastanawiałem się jakich środków użyje Mistrz, by oddać długie wagnerowskie frazy, momentami nie do zatańczenia przecież. Przypomniałem sobie opowieści Antoniny Kaweckiej o przygotowaniach do "Tanhausera", do którego ruch układał Drzewiecki. I co zobaczyłem na premierze? Pośrodku sceny na wysięgniku stała monumentalna - niczym "drzewo mądrości" lub "drzewo życia" - Barbara Kubiak. Nie stanowiła jednak elementu dekoracji, raczej bohaterki (?), bohatera (?) przedstawienia. Przejmujący śpiew, a wokół niej tańczące pary. Taniec wyzwolony, afabularny, czysty ruch. Kto zechce dopisywać do tańca opowiadania, niech to robi. Dla mnie najważniejsze są emocje, które przekazują tancerze. Prapremierę poprzedziły trzy znane poznańskiej publiczności (tej starszej)
Tytuł oryginalny
Balety Conrada Drzewieckiego
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Wielkopolski nr 219