Po obejrzeniu tego nowocześnie zmontowanego, precyzyjnie i ze smakiem zaprezentowanego, a przede wszystkim dobrze zatańczonego spektaklu trzeba przyznać, że Dominik Muśko w roli kierownika łódzkiego baletu odniósł pierwszy znaczący sukces - o premierze "Don Kichota" i o kierowniku baletu w łódzkim Teatrze Wielkim pisze Sławomir Pietras w Angorze.
Odbywające się po raz 22 wyjątkowo nie wiosną, a w listopadzie (remont teatru!) Łódzkie Spotkania Baletowe zapowiadają się co najmniej interesująco. Na ich otwarcie Dominik Muśko, nowy szef baletu Teatru Wielkiego, zdecydował się zaprezentować "Don Kichota" Minkusa. Odważny! Ryzyko zmniejszył zbiorowy wysiłek zespołu, poziom artystyczny solistów, pozytywny reżim pracy, a zwłaszcza trafny wybór realizatorów. Autorem redakcji i choreografii jest petersburski fachowiec Aleksander Połubiencew. Została rozbudowana partia Espady (w tej roli rewelacyjny sam dyrektor Muśko, na scenie wyglądający lepiej, niż otaczający go toreadorzy razem wzięci) i tancerki ulicznej Mercedes w interpretacji jego młodej żony Jekateriny Kitajewej, nieustepującej dyrektorowi ani w kunszcie tańca, ani w urodzie, oczywiście jak najbardziej kobiecej. Redakcja ta pomija słynną scenę snu Don Kichota. Słusznie. Dzięki temu spektakl zyskał na zwartości i dynamice, eksponując