Moją ambicją było stworzenie monumentalnych przedsięwzięć, które będą kamieniami milowymi roku Europejskiej Stolicy Kultury. Ale z głosem mieszkańców w centrum największych wydarzeń - mówi Chris Baldwin, kurator ESK ds. performance, reżyser spektakli w przestrzeni miasta.
Dorota Oczak-Stach: Czy uważa pan ceremonię zamknięcia ESK za sukces? Chris Baldwin*: Tak mi się zdaje, ponieważ historia w "Niebie" została opowiedziana przez mieszkańców Wrocławia. Zaś zdecydowana większość scenariusza została oparta na opowieściach wrocławian, z którymi rozmawialiśmy przez ostatnie dwa lata. Jak wielu ich było? - Setki! Przez osoby, które przyjechały do Wrocławia w 1945 w wieku kilku lat, po ich wnuki, które słyszały o tym, jak to jest dorastać wśród ruin. Rozmawiałem też ze starszą panią, która mieszka w Tel-Awiwie, a która musiała wyjechać z Breslau w latach 30. ubiegłego wieku. Rozmawiałem ze wszystkimi pokoleniami, które miały cokolwiek wspólnego z tym miastem przez ostatnie 80-90 lat. Która z rozmów była najważniejsza? - Wypiłem kawę z 80-letnim panem, który wspominał swoje dzieciństwo. Po wojnie chodził tu do szkoły i podczas lekcji podniósł rękę do góry i zapytał nauczycielkę: "Dlaczeg