Dwaj młodzi twórcy - Marcin Bikowski i Marcin Bartnikowski - zrobili spektakl, którego nikt nie zauważył, więc jego tytuł pominiemy milczeniem. Niewiele osiągnęli, ale wiele się nauczyli i zdobytą wiedzę potrafili wykorzystać w swoim nowym, drugim dziele - w przedstawieniu "Baldanders" Pokazali je w Białostockim Teatrze Lalek. Od roku zajmują się jeżdżeniem po festiwalach i zdobywaniem nagród (często głównych). Choćby z tego powodu warto "Baldandersa" zobaczyć. 0 wiele ważniejsze, choć pewnie nie każdego zdolne do teatru przyciągnąć, jest to, co można zobaczyć na scenie. Grają lalki, manekiny ludzie, demony - wszystko ulega rozdwojeniom, gwałtownym. Fabuła? Pan i sługa, człowiek i uwięziony w klatce demon, pokazywany dla zarobku na jarmarkach. Rzecz o tożsamości i dialogu dobra ze złem. Kto nie widział, niech koniecznie uda się do BTL-u w sobotę lub niedzielę, o godz. 18.
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Poranny, nr 254