No niezupełnie. Leszek Balcerowicz był co prawda w gmachu poznańskiego Teatru Polskiego, ale w loży nie zasiadł. W styczniu tego roku po uroczystości wręczenia nagrody tygodnika "Wprost" były premier zjadł był kolacyjkę w ekskluzywnym lokalu (mała kawa = 10 tys, zł), który kilka dni wcześniej otwarto w podziemiach teatru. Fakt ten stał się ostatnimi czasy największym wydarzeniem artystycznym w leciwym gmachu pod szyldem "Naród sobie", skoro mówili mi o tym po kolei: portier teatru, kelnerka, szef lokalu, aktor Puchalski i dyrektor teatru Mrówczyński. Ten ostatni nie ukrywa, że lokal gastronomiczny to jeden ze sposobów na przeżycie (dzierżawa, udziały?). Mało tego - zupełnie świadomie dopuścił on do tego, że w teatralnej malarni sprzedaje się bieliznę damską prosto z Paryża. Ponadto tradycyjne programy teatralne przestały być tradycyjne - przypominają reklamowe foldery w targowym stylu. Grzegorz Mrówczyński zeznał mi, że jest całkowicie pr
Tytuł oryginalny
Balcerowicz w teatrze
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Polski nr 42