Bruno Jasieński sporządził zręczny pocisk. Drwina jego "Balu manekinów" była zabójcza - i prowokująca. Niesamowity pomysł intrygi i sama forma sztuki, czerpiąca ze źródeł europejskiego futuryzmu i ekspresjonizmu, dodawały jej ostrości, jaką niewiele dzieł zaangażowanych każdym swoim włóknem w g r ę mogło się wówczas pochwalić. Nie ma w "Balu manekinów" woltyżerki intelektualnej Witkacego, nie ma obsesji formalnej i poszukiwań Gombrowicza z "Iwony, księżniczki Burgunda", chociaż obie sztuki są sobie współczesne - jest za to wiele pomysłowości i dydaktyki, jaką autor-komunista stawiał zdecydowanie na plan pierwszy, poświęcając jej chętnie wszystkie inne wartości komedii. Powstała zabawna komedia polityczna, która dzięki swoim groteskowym pierwiastkom, oryginalności formy, zwartości akcji i dużej sceniczności (mimo karkołomnych trudności technicznych) mogła spełnić dobrze swoją rolę. Niestety. Pocisk pozostał n
Tytuł oryginalny
Bal wyblakłych manekinów
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Literackie Nr 40