"Kopciuszek" w reż. Josefa Krofty w warszawskim Teatrze Lalka. Pisze Liliana Bardijewska w Gazecie Wyborczej.
Na ten spektakl niecierpliwie czekali wszyscy - i mali, i duzi. Mali - bo "Kopciuszek" tonajczękiej ich pierwsze spotkanie z literaturą i teatrem. Duzi - bo inscenizację przygotował wielki Josef Krofta, czeski "ojciec" i reformator europejskiego lalkarstwa, zaś scenografia wyszła spod ręki Joanny Braun - wybitnej krakowskiej scenografki. Na scenie pojawia się mieszczański salon, od dawna widać niezamieszkany. Wkrótce ożywią go panny pokojowe i lokaje, którzy zainscenizują bajkę, wyciągając z kufrów stare lale, i obudzą cały dom, wprawiając w galop rzeźbione krzesła, stoły i szafy. Ich opowieść początkowo będzie się rozwijać niespiesznie, w takt muzyki z pozytywki. Szybko jednak pod kompozytorską ręką Krzysztofa Dziermy rytmy nabiorą dramatyzmu. Krzesła zaczną stukać kopytami - to ojciec Różyczki pędzi ze złą macochą w ślubnej karocy. Wkrótce ów pęd przeniesie się do salonu. .Podaj! Przynieś! Zabierz!" - mnożą się rozkazy sióstr i