Skryty trochę w cieniu "Aidy", "Don Carlosa" i "Otella" (nie mówiąc o wcześniejszych, najpopularniejszych dziełach włoskiego mistrza) "Bal maskowy" Verdiego ostatnimi czasy coraz większe zdobywa sobie powodzenie i coraz częściej pojawia się na scenach. Dobrze tedy, że i nasz Teatr Wielki poszedł z duchem czasu wprowadzając do swego repertuaru tę piękną operę Verdiego, nie graną w Warszawie od lat z górą czterdziestu. Poszedł też Teatr Wielki z duchem czasu w jednym jeszcze względzie, wystawiając "Bal maskowy" według pierwotnej wersji libretta, osadzonego w konkretnych realiach historycznych i osnutego wokół autentycznego faktu zamordowania szwedzkiego króla Gustawa III przez hrabiego Anckarstroema podczas dworskiego balu w marcu 1792 (jak wiadomo, to dopiero na skutek zdecydowanego sprzeciwu cenzury w Neapolu i Rzymie przeniesiono akcję opery poza ocean, a rzeczywistego króla zmieniono na abstrakcyjną po trosze postać gubernatora Bostonu); w takiej wers
Źródło:
Materiał nadesłany
Ruch Muzyczny, nr 8