"Poławiacze pereł", dzieło rzadko grywane w Polsce, zgromadziło tłumy gości. Po spektaklu Palarnia, tradycyjne miejsce spotkań popremierowych, pękała w szwach. Goście zjechali z całej Polski i nie tylko: członkowie Towarzystwa "Trubadur", władze Będzina - rodzinnego miasta Sławomira Pietrasa, krytycy z Warszawy, wiceminister kultury Rafał Skąpski z małżonką, Dorothea Agnoletto (dyrygentka z Wiednia), krytycy z Berlina, przyjaciele Marii Sartowej z Francji... O miejscowej socjecie nie wspomnę. Stawili się wszyscy. W oczekiwaniu na bohaterów wieczoru - artystów, Ryszard Danecki ostrzegł przed ewentualnym bin Ladenem (to o Andrzeju Ogórkiewiczu - odtwórcy Nurabada), którego scenografka - Zofia de Ines - wystylizowała na muzułmanina. Istniała inna groźba, że może się pojawić jeszcze Winnetou z dredami, jak określiła Teresa Dorożała kostium Piotra Friebe, odtwórcy partii Nadira. Obaj panowie przyszli na bankiet jednak w garniturach.
Tytuł oryginalny
Bajki o miłości
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Wielkopolski nr 51