Ponad dobę jechały studentki polonistyki pociągiem z Uniwersytetu Arktycznego w Archangielsku do Petersburga na warsztaty translatorskie, wykład o polskim teatrze i warsztat dramatopisarski. Przywiozły ze sobą własnoręcznie wykonane przekłady na polski kilkunastu bajek Stiepana Pisachowa, archangielskiego pisarza - Artur Pałyga zamiast felietonu prezentuje jedną z bajek oraz przedmowę.
Z przedmowy autora: - Powiedzcie, ile domów było wcześniej w Archangielsku? Coś takiego niedbałego, pobłażliwego brzmiało w jego pytaniu. W takim samym tonie dałem odpowiedź: - Wcześniej stał jeden słup, a na słupie deska z napisem "A-r-c-h-a-n-g-i-e-l-s-k". Ludzie tulili się wkoło słupa. Domów nie było, o ich istnieniu nie wiedziano. Jedni gałązkami choiny przykrywali się, drudzy w śnieg zakopywali się, zimą w zwierzęce skóry zawijali się. Ja miałem niedźwiedzia. Rankiem wyciągałem niedźwiedzia ze skóry i sam właziłem w skórę. Ciepło chodzić w niedźwiedziej skórze i mróz się mnie nie ima. Na noc skórę zwracałem niedźwiedziowi. Nie podoba się - nie słuchaj O naszym archangielskim kraju tyle różnej nieprawdy i kłamstw opowiadają, więc pomyślałem wyznać wszystko, jak u nas jest. Całą nagą prawdę, cokolwiek powiem - wszystko będzie prawdą. Ziomkowie nie pozwolą zełgać. Na przykład, rzeka nasza Dźwina w najwę