"O królewnie Wełence" w reż. Janusza Ryl-Krystianowskiego w Teatrze Animacji w Poznaniu. Pisze Ewa Obrębowska-Piasecka w Gazecie Wyborczej-Poznań.
To bajka o miłości. Jest dla tych, którzy mają parę lat. I paręnaście. I parędziesiąt. Jest dla Was. To bajka zrobiona na drutach: jak sweter, jak szalik, jak rękawiczki... To bajka, w której słowa, jak oczka w ręcznej robótce, łapią się za słowa, łączą, plączą, plotą. W prawo, w lewo. To bajka, w której dźwięki, jak przędza, przędą się, przenikają, przeszywają. W górę, w dół. To bajka, w której królewicz Kłębuszek szuka królewny Wełenki tak bardzo, że zostaje osłem. To bajka, w której królewna Wełenka nie może się doczekać królewicza Kłębuszka tak bardzo, że go nie poznaje. To bajka, w której ważniejsza od zaczarowanych jabłek (z jabłoni, co korzeniami sięga raju) jest miłość. To bajka, w której ludzie są naturalni jak len. To bajka, w którą można się wtulić, którą można się ogrzać, od której można się zakochać: na nowo, na powrót, na zawsze. Pierwszy raz i ostatni. To piękna