"Lwie mleko" w reż. Włodzimierza Fełenczaka w Teatrze im. Osterwy w Lublinie. Pisze Grzegorz Józefczuk w Gazecie Wyborczej - Lublin.
Czy ty masz pojęcie, jak się można struć, kiedy się tak ciągle zatruwa życie innym - zwierza się Szlimazł, który na świat sprowadza nieszczęścia. A publiczność domyśla się, że Szlimazł przegra i bajka zakończy się happy endem. Opowiadanie "Mazł i Szlimazł, czyli mleko lwicy" Singera trafiło na scenę lubelskiego teatru poprzez Czechy. Reżyser Włodzimierz Fełenczak sięgnął bowiem (i przetłumaczył) po adaptację dokonaną przez Vidę Nauwirthovą, która w Pradze prowadzi teatr Feigele. Mazł i Szlimazł, czyli Szczęście i Nieszczęście rywalizują o los biednego chłopca Tama. Są to jednak siły nie tyle okrutnie metafizyczne, co jak najbardziej ułomni decydenci naszego losu. Mazł po ludzku złości się i wkurza na podstępnego Szlimazła, ten zaś najchętniej upiłby się winem zapomnienia, aby uwolnić się od wyrzutów sumienia. Nad ich głowami jest jeszcze jedna, ważniejsza siła - Hattikwa, czyli Nadzieja. Urodę tego spektaklu stano