"Poławiacze pereł" w reż. Waldemara Zawodzińskiego w Operze Wrocławskiej. Pisze Dorota Szwarcman w tygodniku Polityka.
Ewa Michnik rozpoczynała karierę tym właśnie dziełem 35 lat temu w Operze Krakowskiej i wybrała je również na ostatnią prowadzoną przez siebie premierę na stanowisku dyrektora Opery Wrocławskiej, na którym pozostawała przez 20 lat. Trzy lata temu ten sam zespół realizatorów wystawił "Poławiaczy" w formie superwidowiska w Hali Stulecia (z których opera ta za dyrekcji Ewy Michnik zasłynęła); obecna inscenizacja nawiązuje do tamtego wydarzenia. Barwne stroje są ponoć te same, baśniowe i egzotyczne są również dekoracje, oparte na motywie barwnego wachlarza, ale wprowadzające też ezoteryczne symbole. To dzieło, w którym najważniejszy jest trójkąt miłosny oraz społeczność reprezentowana przez chór (ten, jak również orkiestra, wypadł znakomicie). Dość zawiła akcja rozgrywająca się na Cejlonie opiera się z jednej strony na przeciwstawieniu miłości fanatyzmowi religijnemu, z drugiej - na połączeniu motywacji religijnych z osobistą zazdro�