EN

1.03.2002 Wersja do druku

Bajka, która nie wy(uchodzi)

Zaczyna się bajkowo. Prawie. Bo oprócz tradycyjnego "było sobie trzech huzarów i kapelan" spektakl zaczyna się od... chrapania. Melodyjne tony niezwykłej, polifonicznej symfonii docierają do uszu publiczności jako pierwsze. Ten żołnierski "koncert" zaskakuje oryginalnością wykonania. Męskie głosy wyodrębniają się z całości ciekawą barwą i charakterystycznym, zindywidualizowanym motywem. Ale za chwilę ta senna (dla mnie jednak urzekająca!) atmosfera zostanie przerwana. Wprawdzie nie obudzi huzarów iście wojenny wystrzał armatni, uczyni to jednak delikatny dźwięk kieliszków napełniających się trunkiem. A potem już tylko... ...poprawny Fredro pod batutą Kazimierza Kutza. Nic nie zaskakuje, nie porusza. Dialogi bohaterów szokują swoim beznamiętnym wydźwiękiem. Wkradająca się w nie trudna do opisania schematyzacja konsekwentnie zamienia postaci w marionetki. Relacje między aktorami drażnią sztucznością i nikłą wiarygodnością. Brak napię

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

"Teatr" nr 3

Autor:

Paulina Borek

Data:

01.03.2002

Realizacje repertuarowe