Już nie Szekspir, a jeszcze nie Hollywood - Andriej Moguczij w "Borysie Godunowie" wykorzystuje lubiane przez publiczność tematy władzy, miłości, śmierci, tworząc sprawny, bajkowy montaż obrazów z polityką w tle
Wielka literatura (najlepiej, gdy o królach i ich zbrodniach), wątek miłosny ze śliczną, acz nieszczęśliwą parą, piękne obrazy, spektakularne efekty techniczne i komputerowe, jakieś oczko w stronę bieżących wydarzeń politycznych, trochę etnicznej egzotyki, trochę metafizycznych ciemności, tańce, chóry, kostiumy, przygrywki. Czy nie tak większość widzów wyobraża sobie ambitny, poważny, "prawdziwy" teatr? Gdyby wierzyć tej recepcie, "Borys Godunow" (na podstawie tragedii romantycznej Puszkina i opery Musorgskiego) w reżyserii Andrieja Moguczija byłby dziełem doskonałym. Monumentalna inscenizacja, rosyjski rozmach, wierne, choć nie wiernopoddańcze podejście do klasycznego tekstu - wszystko sprawia, że pierwszy spektakl nowej dyrekcji Teatru Dramatycznego może stać się przebojem. Moguczij (rocznik 1961), uważany za jednego z najbardziej nowoczesnych i odważnych - i inscenizacyjnie, i pod względem wyboru tekstów - reżyserów ro