To był w ogóle upojny wieczór, bo prosto od lalek pojechały Bajery do Teatru Zagłębia w Sosnowcu, gdzie reżyser {#os#2807}Górkiewicz{/#} (ach, cóż za temperament) pastwił się nad Słowackim, za pomocą {#os#5966}Kantora{/#}. Przedstawienie - trudno zaprzeczyć - udane, ale ile kosztowało biednych artystów wysiłku, to tylko stary (co ja mówię, doświadczony) recenzent doceni. Artystyka Balladyna - w cywilu Małgosia {#os#952}Stachowiak{/#} - nogą (w rajstopy tylko odzianą) prawdziwą mokrą glinę taplała. Artystce {#os#1616}Fornalczyk{/#} dodatkowe kończyny przyprawili, ale się nie myliła i ruszała wszystkimi na raz, przez co widownia oczopląsu dostawała. Artysta {#os#1605}Biernat{/#} robił za Grabca w drzewo zamienionego i przez 40 minut ręce (jako gałęzie) do góry trzymał, ale nie omdlał, bo to jest artysta z prawdziwego zdarzenia i dniówkę - jak mu każą - to postoi. Artystkę {#os#1618}Laskiewicz{/#} (uroda w rozkwicie) w Matkę-ba
Tytuł oryginalny
Bajery poprzebierane (fragm.)
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Zachodni nr 5