Premiera szttuki "Bądźmy poważni na serio", znanej dotąd u nas "Bratem marnotrawnym" przebiegała tradycyjnie - jak w prawdziwym, mieszczańskim teatrze. Nie powiem, że tak samo jak sto lat temu w Anglii, albowiem w Krakowie na widowni ładne kobiety specjalnie nie lśniły klejnotami, a panowie nie wspierali się na wysokich laskach o gałkach z kości słoniowej; nie mieli też w butonierkach bukiecików konwalii, ponieważ nie każdy posiadał butonierkę. Poza tym na londyńskiej prapremierze za kulisami bawił autor - Oskar Wilde. Z bogatego opisu jego stroju przekazuję drobne szczegóły: na palcu pierścień z zielonym skarabeuszem, duży pęk breloków na czarnej morowej wstążce zwisający z białej kamizelki i oczywiście identyfikator męskiej części widowni - bukiecik konwalii. Ech, niegdyś te wieczory w teatrze miewały styl! Niestety przed naszą publicznością nie stanął nikt, kto udatnie reprezentowałby autora - nawet reżyser, toteż
Tytuł oryginalny
Bądźmy poważni na serio
Źródło:
Materiał nadesłany
Echo Krakowa nr 111