Rozmaite miewają ludzie pomysły. Jeden z oryginalniejszych podadł węgierskiego dramatopisarza, zamieszkałego w Stanach Zjednoczonych Franka Dunaia. Postanowił napisać dramat "Parasolka" na podstawie opowiadania nie byle kogo, bo samego Antoniego Czechowa.
"Trzy lata" Czechowa - to utwór pełen ciepła i tak charakterystycznej dla tego autora wewnętrznej zadumy. Ciekawe więc było, jak ją interpretuje ów węgierski Amerykanin? W warszawskim Teatrze Dramatycznym odbyła się prapremiera tego utworu. Reżyserował go dyrektor ZBIGNIEW ZAPASIEWICZ, który ma przecież na swoim koncie tyle świetnych Czechowowskich ról. Niestety, w nikłym stopniu przelał swoje umiejętności na uczestniczący w spektaklu zespół aktorski. Może to wina przekładu Michała Ronikiera, a może to sam Czechow jest przekładalny na inny tok narracji? W każdym razie język utworu brzmiał pretensjonalnie i sztywno. Aktorzy, jakby tym spętani, ograniczali się głównie do recytowania swoich kwestii, stojąc przy tym nieporadnie albo (jak Jarosław Gajewski) biegając po całej scenie. Odtwórca roli Fiodora, skądinąd bardzo uzdolniony, zaczyna popadać w niebezpieczną manierę jednostajności, co dla znających jego dotychczasowy