EN

28.12.2018 Wersja do druku

Bachantki tylko krzyczą

"Bachantki" Eurypidesa w reż. Mai Kleczewskiej w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Julia Gładkowska w portalu e-splot.pl.

"Bachantki" w reżyserii Mai Kleczewskiej miały być jednym z najważniejszych wydarzeń tego sezonu teatralnego. Oczekiwania wobec reżyserki były ogromne - czekano na nowe, feministyczne odczytanie dramatu Eurypidesa, stworzenia na scenie miejsca dla kobiet, w którym mogłyby się one swobodnie wypowiadać, pokazać siłę kobiecej wspólnoty. Ostatecznie spektakl rzeczywiście wzbudza ogromne emocje, jednak wśród nich pojawia się wiele głosów rozczarowania. Choć ze sceny wybrzmiewa wiele naprawdę ważnych postulatów, (warto wspomnieć tu chociażby doskonale rozegraną scenę, w której Aleksandra Bożek dosadnie prezentuje fallusocentryzm naszego świata, ośmieszając i obnażając zadufaną w sobie męską narrację seksualną), to jednak wiele elementów spektaklu może budzić nasz sprzeciw. Performans Karoliny Adamczyk z foyer teatru, w którym krąży ona po holu z karabinem w spodniach z dziurą wyciętą w miejscu obnażonych genitaliów, jest upokarzający z

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Bachantki tylko krzyczą

Źródło:

Materiał własny

e-splot.pl

Autor:

Julia Gładkowska

Data:

28.12.2018

Realizacje repertuarowe