No ładnie! Wygląda na to, że na polu felietonistycznym chwilowo jestem jedyną kobietą. W dodatku wracam po przerwie, lekko rozleniwiona, w dodatku rzuciłam papierochy które pomagały zebrać myśli, w dodatku się wstydzę - pisze Malina Prześluga w feletonie dla e-teatru.
Bo panowie piszą o takich ważnych i zewnętrznych sprawach, jeden o teatrze, inny o ACTA, manifesty, spółki i spiski. Tak po męsku wszystko. A ja co? Typowe babsko, jak trzeba coś napisać, to serce w mózgu. Chciałam o "Róży" Smarzowskiego. I nie mogę, bo refleksje są, ale zawieszają się między żołądkiem a gardłem, przerywanym strumieniem docierając do mózgu. Podobnie jest z wieloma sprawami, o których mam coś do powiedzenia. Emocje, filtrowanie przez siebie, moje wnętrze - potem dopiero świat, cała ta chryja z płcią mózgu i innym postrzeganiem świata. Ryczałam kilka razy przy sprawie małej Madzi. Ryczałam na "Róży". Ryczałam "W ciemności". Ryczałam na "Królu Lwie". Ryczałam, bo widziałam jak samochód przejeżdża gołębia. Ryczałam w wielu różnych sytuacjach, w wielu miejscach, wielu pozycjach i na wielu wysokościach geograficznych. Pod dachem ryczałam, w plenerze ryczałam, ładnie, brzydko, prywatnie i publicznie, ryczałam jak bóbr