- Będą to "Biesy" według Dostojewskiego. Nie widzę konieczności wzbogacania tekstu tak modnymi dzisiaj "dodatkami" z popkultury - reżyser Krzysztof Babicki opowiada w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto o sobotniej premierze w Teatrze Miejskim w Gdyni.
Przemysław Gulda: Skąd decyzja, żeby przenieść na scenę jeden z najważniejszych tekstów wielkiej rosyjskiej literatury? Krzysztof Babicki: Ta powieść Dostojewskiego jest wyjątkowym zwierciadłem, w którym znakomicie odbijają się biesy wieku XXI. To bardzo współczesna wiwisekcja postaci, z ich obsesjami, pytaniami i dramatem. Pytaniami dotyczącymi przekraczania przyjętych zasad, dotyczącymi obecności Absolutu w ziemskich dziejach, pytaniami o Europę, Rosję i jednostkę. Zdecydował się Pan na oparcie swojego spektaklu na podstawie klasycznej już dziś adaptacji przygotowanej przez Alberta Camusa. Dlaczego? Na ile jest ona pomocna dla współczesnego reżysera? - Albert Camus był zafascynowany Dostojewskim, a szczególnie "Biesami" i jego adaptacja wydaje się być absolutnie doskonała. Adaptacja to zawsze wybór wątków, postaci, a w przypadku "Biesów" - wybór połączony z bólem rezygnacji. Camus wybrał z powieści to, co jest najważniejsze dla