"Młody Stalin" w reż. Ondreja Spišáka w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Poleca Edyta Błaszczak z "Metra".
W święta wielkanocne, tuż przed premierą "Młodego Stalina" w Teatrze Dramatycznym, moja babcia poważnie spytała znad żurku: - Dzieci, co się dzieje? Warszawę znów oblepili plakatami Stalina! Na chwilę przy stole zapanowała konsternacja. - Babciu, to reklama sztuki. Znany artysta Tadeusz Słobodzianek napisał dramat inspirowany życiem Stalina. Niedługo premiera. - Teatr o Stalinie? Ale po co teraz, za mało go było? - No wiesz, młodzi ludzie mogą nie wiedzieć, że był Gruzinem, bandytą, zabił żonę... - No, chyba że tak. Ja to już nie pójdę. Ale bardzo bym chciała mieć plakat ze sztuki. Taki ładny był ten Stalin... Pewnie by się babcia zdziwiła, gdyby zobaczyła ogromny portret Iosifa Wissarionowicza Dżugaszwilego na Pałacu Kultury i Nauki. Planowano go rozwiesić nad teatrem 60 lat i 32 dni po śmierci dyktatora (lub - jak pisze Wikipedia - radzieckiego polityka), ale się nie udało, podobno z przyczyn technicznych. Szkoda, bo sztuka warta, żeby