"Psychopatologia dyktatury", "Baśń okrutna i śmieszna", "Komedia o paraliżującym strachu"... Kiedy czytam takie i podobnie nadęte tytuły recenzji z kolejnych przedstawień Baby-Dziwo, chce mi się śmiać z przesady krytyków. Z armatą na wróbla... Ta sztuka nigdy nie była zbyt mądra ani przenikliwa. Dziś, jeśli w ogóle może jeszcze pobudzać do refleksji, to chyba tylko nad polityczną naiwnością wielkiej poetki, która pięć lat po spaleniu Reichstagu, po Anschlussie i Sudetach, po wojnie hiszpańskiej i zajęciu Czech szukała źródeł totalitaryzmu jedynie w sferze miłosnego niespełnienia swej sfrustrowanej bohaterki. Polityka oglądana przez firanki buduaru. Dajmy temu spokój. Tym bardziej że z obfitej twórczości dramatycznej Jasnorzewskiej-Pawlikowskiej dla współczesnego teatru nie ocalało właściwie nic (z wyjątkiem bibelotów takich jak Rezerwat), o czym przekonać się łatwo czytając niedawno wydany i skądinąd bardzo potrzebny zbiór jej utwor
Tytuł oryginalny
"Baba-dziwo" na Foksal
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 9