"Baba Chanel" w reż. Nikołaja Kolady w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Pisze Bohdan Gadomski w Angorze.
Jest ich pięć. Mają od 75 do 90 lat. Tworzą zespół wokalny Olśnienie, chociaż nie mają już ani głosu, ani słuchu. Spotykamy się z nimi w Dzielnicowym Domu Kultury Głuchych na rosyjskiej prowincji. Emerytki przygotowują się do jubileuszowego koncertu. Ubrane w cerkiewne błękitne kostiumy, z efektownymi czepcami na głowach, wyglądają zabawnie, ale nader atrakcyjnie. Siadają za długim stołem, na który same przygotowały potrawy. Wznoszą toasty, cieszą się życiem, wierzą w dobrą przyszłość i chociaż przez moment chcą być szczęśliwe. Czekają na kierownika zespołu, dyplomowanego akordeonistę Siergieja, który wygląda równie niezwykle jak one. Jeszcze nie wiedzą, że znacznie młodsza od nich, chociaż też emerytowana, Roza Nikołajewna (jest tutaj na etacie ochroniarki) ma śpiewać na pierwszym planie. Gdy Siergiej im to uświadamia, dochodzi do buntu, w czasie którego bliżej poznajemy charaktery chórzystek. Trzeba mieć w zespole teatr