Wystartował najważniejszy festiwal teatralny w Europie. Ten festiwal od 66 lat udowadnia, że teatr nie jest produktem, a widz nie jest konsumentem, czego u progu zaczynającego się 7 lipca święta życzyć należy przede wszystkim sobie i wszystkim festiwalom teatralnym - pisze Piotr Gruszczyński w Gazecie Wyborczej.
Sto lat temu urodził się Jean Villar. W 1947 roku, po katastrofie drugiej wojny światowej, powołał do życia festiwal w Awinionie. To była bardzo przenikliwa idea. Festiwal przetrwał, a mało tego - wyrósł na najważniejszy festiwal teatralny w Europie. Są przenikliwe idee i pełne determinacji działania, które pozwalają mu trwać mimo wielkich zawirowań. I w sumie na tym prostym, choć niełatwym, mechanizmie opiera się funkcjonowanie kultury albo po prostu kultura. Zaczęło się od sceny (właściwie podestu) ustawianej na kozłach na dziedzińcu Pałacu Papieży, doszło (bo nie skończyło się) do kilkunastu scen w murach, poza murami i w bliskich okolicach Awinionu. Do teatru dołączył taniec, performance i rozmaite zdarzenia z pogranicza sztuk. Francuzów wsparli, a może nawet zaczęli inspirować, twórcy zagraniczni. Pękały wszelkie granice: nie tylko narodowe, ale i gatunkowe. Ale nadal coraz bardziej rozbudowany program pozostaje wierny myśli Villara: t