"Św. Franciszek i wilk z Gubbio" w reż. Bogusława Jędrzejczaka w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Pisze Andrzej Chylewski w Polsce Głosie Wielkopolskim.
Stefana Themersona (1919-1988) można bez większego błędu nazwać polskim Leonardo da Vinci. Niedoszły fizyk iarchitekt, prozaik, poeta, eseista, filozof, wynalazca, fotografik i filmowiec, kompozytor i wydawca. Lecz przede wszystkim artysta awangardowy. Poznań już go poznał parę lat temu, teraz (premiera odbyła się w środę, 7 kwietnia) dzięki pomysłowości dyrekcji Teatru Wielkiego może poznać jego jedyną operę zaliczaną do stylistyki wykreowanej przez niego poezji semantycznej. Choć przecież nie o poezję tutaj chodzi, a o "po Bożemu" napisaną opowieść zawartą w zbiorze "Kwiatki św. Franciszka Ugolino z Montegiorgio". Jednak siedząc wygodnie w Operze Kameralnej zwanej Kieszonkową słyszymy w "Św. Franciszku i wilku z Gubbio" przede wszystkim przemowę "oświeceniowego sceptyka i racjonalisty, tropiącego absurdy i paradoksy ukryte w pozornie logicznym porządku ludzkiego świata". Tak Themerson widzi problemy współczesności. I na szczęście tak wi