- Na próbach z aktorami zorientowaliśmy się, że bardzo dawno większość z nas nie pracowała nad gatunkiem teatralnym, gdzie każde słowo coś znaczy, każde słowo wymaga zastanowienia. Okazuje się, że powolutku zaczynamy wracać do tego "grzecznego" teatru". Takie spektakle, podczas których dwóch aktorów rozmawia, znów stają się dla widzów interesujące - dyrektor Jan Englert o roli w "Przygodzie" Maraiego i planach Teatru Narodowego.
W Teatrze Polonia trwają ostatnie próby przed premierą "Przygody" Sandora Maraiego. Reżyseruje Krystyna Janda. A w roli głównej wystąpi dyrektor Teatru Narodowego Jan Englert. Grający w "Przygodzie" Maraiego Jan Englert podkreśla, że siłą twórczości tego pisarza jest to, że nic nie jest dopowiedziane. Że wszystko jest tylko dotknięte, muśnięte i daje się interpretować. - Bywa, że szlachetność jest na granicy okrucieństwa. Że zachowania humanistyczne nie zawsze przynoszą właściwy rezultat, bez woli uczestniczącego w nich - mówi. Rozmowa z Janem Englertem Dorota Wyżyńska: Bohatera "Przygody" profesora Kadara [na zdjęciu jan Englert z Beatą Ścibakówną] poznajemy w momencie, w którym wydawałoby się osiągnął wszystko to, co planował. Jest na szczytach swojej kariery, ma u boku młodą żonę... Jan Englert: Jeśli szuka pani podobieństw między mną a doktorem Kadarem, to nie wiem, czy jestem teraz w swoim szczytowym momencie (śmi