Bezpłodne burzycielstwo artystyczne, nie dający nowych propozycji, wyłącznie destrukcyjny protest przeciw dawnym regułom; sposobom myślenia i konstruowania zaczęły cieszyć się tak wielką popularnością, wywoływać taki entuzjazm - że aniśmy się obejrzeli, kiedy okazało się, iż już prawie nic do burzenia nie zostało. Posiekano historię, tradycje, mity, poetyki, zniesiono wszelkie granice, miary, prawidła. Wszystko stało się dozwolone, a zarozumiałość epoki sięgnęła zenitu. Niedojrzałość - a może zdziecinnienie? - uznano za wartość najwyższą, powierzchowność i rozkojarzenie za oryginalność, a niekontrolowaną emocję - za najwłaściwszy sposób wypowiadania się. A skoro przyznaliśmy sobie, prawem kaduka, miano najmądrzejszych - zaczęliśmy sięgać do przeszłości nie po to, by ją poznać, by jej wysłuchać czy się z nią pospierać, ale po to, by ją przerobić. Ponieważ jest głupsza od współczesności. Każdemu wolno modelować j�
Tytuł oryginalny
Autor przedstawienia, przedstawienie autora
Źródło:
Materiał nadesłany
"Teatr" nr 4