Friedrich Durrenmatt przerobił "Taniec śmierci" Strindberga na "Play Strindberg" i gra to właśnie warszawski Teatr Współczesny. Jedyna nasza rzeczywista ostoja tradycji: teatr od lat dwudziestu niezmiennie i najwyżej ceniony przez warszawską publiczność i krytykę. Bo niezmiennie i najwyżej ceniony przez aktorów. Tu skupiają się artyści wybitni, w pełni sił twórczych, o tej scenie marzą młodzi jak o zawodowej nobilitacji. Jedni tkwią tutaj latami, inni przychodzą, odchodzą, wracają: ciągnie ich praca na Mokotowskiej, choć scena jest ciasna, niewygodna, prymitywna. Co ich tak ciągnie? OCZYWIŚCIE renoma teatru, plejada aktorskich nazwisk, wierna, bystra, entuzjastyczna publiczność z najlepszych sfer stołecznej inteligencji. Od lat jest to już układ zamknięty: publiczność chodzi wiernie, bo aktorzy, aktorzy tu grać lubią, bo publiczność. Ale stan ten trzeba było kiedyś osiągnąć, a potem utrzymać, rozważnie sterując
Tytuł oryginalny
Autor! Autor!
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka Nr 18