"Ostatnia sztuka" w reż. Bogusława Schaeffera na Małej Scenie Teatru Powszechnego w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przegladzie.
Na koniec aktor grający Aktora wyznaje, że w teatrze rządzi jednak nie autor, ale aktor. A po chwili zastanowienia dodaje: A może widz? Zabawna gra intelektualna Bogusława Schaeffera z teatrem i samym sobą utrzymana została w klimacie jego otwartych na improwizację sztuk o teatrze. Przekonany o postępującym zdziczeniu kulturalnym, w sztuce, w prowokacji, w podważaniu zastałych, stereotypowych form myślenia widzi ratunek przed ostatecznym upadkiem. "Ostatnia sztuka" sytuuje się w nurcie zmagań z naporem trywialnej rzeczywistości, choć najwyraźniej autor nieco łagodnieje. Z wiekiem (w tym roku kończy 85 lat) więcej w nim wyrozumiałości, więcej bezinteresownego żartu niż dawniej, mniej szyderstwa i oporu. Ale tyle, ile zostaje, wystarczy, aby rozpoznać nerw twórcy rozkochanego w absurdzie, kontrapunkcie i groteskowym wyolbrzymieniu. Jako przykład niech posłuży scenka, w której ukazuje walkę nieparzystych z parzystymi, czyli zwolenników kultury ze zwolenni