EN

15.04.2014 Wersja do druku

Attyla bez kostiumu

Wykonania koncertowe mogą doskonale uzupełniać repertuar i być alternatywą dla kosztownych inscenizacji. Może "Attila" da początek całej serii? - piszą Hanna i Andrzej Milewscy w Hi Fi i Muzyka.

Gdy zbliżała się setna rocznica śmierci Verdiego, powstał pomysł, aby z tej okazji, w ciągu bodajże dwóch sezonów, wystawić w Teatrze Wielkim wszystkie opery kompozytora, w reżyserii... Ryszarda Peryta. Wszak na drugiej ze stołecznych scen operowych można było obejrzeć komplet oper Mozarta w inscenizacji tegoż realizatora. Pomysł z Verdim przepadł, bo chyba żaden teatr na świecie nie podjąłby się takiego zadania. I nie tylko ze względów finansowo-organizacyjnych. Dzieła twórcy "Traviaty" są nierówne i nie każde ma potencjał, z którego da się wykrzesać ciekawy spektakl. Co innego jednorazowe wykonanie koncertowe, dające śpiewakom pole do popisu, a publiczności radość obcowania z istotą gatunku, o którym nasz znajomy meloman mówi: "Lubię operę, bo tam o nic nie chodzi". Kiedy kobieta na widok ukochanego mężczyzny śpiewa: "To ty?", a on odpowiada: "To ja?" kiedy mieszają się fakty historyczne, a motywacje psychologiczne postaci urągaj

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Attyla bez kostiumu

Źródło:

Materiał nadesłany

Hi Fi i Muzyka nr 4/04.2014

Autor:

Hanna i Andrzej Milewscy

Data:

15.04.2014

Wątki tematyczne