"Wujaszek Wania" w reż. Wieniamina Filsztyńskiego w Teatrze Polskim w Warszawie, "Szarańcza" w reż. Natalii Sołtysik w Teatrze Ateneum w Warszawie, "Trash story albo sztuka (nie)pamięci" w reż. Eweliny Pietrowiak w Teatrze Ateneum w Warszawie oraz "Odejścia" w reż. Izabelli Cywińskiej w w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Elżbieta Baniewicz w Twórczości.
Podobno tylko skandale i celebryci są medialni. Nic dziwnego, że teatry też chcą być wyraziste, nowoczesne, oryginalne, by pozyskać młodych, pięknych, inteligentnych. Nie jest to takie proste, co wyraźnie pokazuje początek obecnego sezonu w Warszawie. Teatrów w niej niemal osiemdziesiąt, a przedstawień wartych polecenia jak na lekarstwo. Najbardziej spektakularny miał być przełom w Teatrze Ateneum. Gustawa Holoubka, atakowanego od lat za lansowanie bulwarowego repertuaru i marazm artystyczny, zastąpiła Izabella Cywińska, deklarując, że chce zrobić teatr zaangażowany, nieledwie misyjny. Na inaugurację dyrekcji, która zbiegła się z osiemdziesięcioleciem sceny, pokazano dwie prapremiery oraz świeżą sztukę serbską, czyli to, co najnowsze. I... klęska na całej linii. Największa w wykonaniu, niestety, samej Izabelli Cywińskiej, która zajęła się tematem władzy, czyli sztuką "Odejścia" Vaclava Havla, w której autor wykorzystał swe przemyślenia jak