Spektakl zbudowany na skojarzeniach. Ze wszystkim, co widzimy w telewizorze i kolorowych magazynach, niekoniecznie tych do czytania. Jesteśmy w fabrycznej hali, ogłusza nas rytmiczny ryk maszyn, oślepia blask spawanych blach, truje dym. Rojenia spod znaku miasto-masa-maszyna, tyle że bez futurystycznego optymizmu. To świat szybkiego ruchu, szybkich i zgodnych reakcji tłumu, robienia tego, co każe przywódca stada. "Opera za trzy grosze" to opowieść o ludziach niemoralnych, cynicznych, dorabiających się na nieszczęściu innych, a jednak żyjących w jako takiej zgodzie - ze sobą i owymi innymi. Uczucia niszczą mechanikę - bo przecież nie harmonię - ich życia, ale z każdej biedy, jak się okazuje, wyjść można cało. Pod warunkiem że nie traci się zimnej krwi. Reżyser - Wojciech Kościelniak opowiada historię Mackiego Majchra, jakby montował teledysk. Bez ceregieli bierze dwie długie sceny - w oryginale następujące po sobie i zwykle odgrywane w teatr
Tytuł oryginalny
Atak na zmysły
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza - Wrocław Nr 284