Na "Śmierć Iwana Iljicza" wszyscy czekali od dawna. Widzowie na kolejną - po długiej przerwie - premierę w teatrze Jerzego {#os#1241}Grzegorzewskiego{/#}, rodzina tołstojowskiego bohatera na jego nieuchronny a uciążliwie odwlekający się zgon. "Śmierć Iwana Iljicza" miała być wydarzeniem zarówno dla jego krewnych jak i przybyłych do teatru widzów. Miała być wielkim przeżyciem, ale czy mogła się nim stać? Ciemne okno sceny przecina ukośnie złota poręcz - szyna. Z kulisy wybiega klin pochylni prowadzącej wzdłuż - ale tylko do jednej trzeciej - uciekającego w górę toru, jak peron, który nagle urywa się zatrzymując tych, którzy jeszcze nie odjeżdżają (choć tę stację prędzej czy później wszyscy będziemy musieli opuścić). Na środku sceny wielkie drewniane łóżko, a właściwie sama jego rama. Przestrzeń jest przejrzysta, chłodna, poddana geometrii linii prostych. Tylko wysunięty na proscenium szezlong bogaty w złocenia i rzeźbienia jest
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Literacki nr 18-19