EN

26.03.1973 Wersja do druku

Arystofanes po meksykańsku

Aż z Meksyku pochodzi reżyser, któremu zawdzięczamy wczorajszą premierę "Lizystraty" Arystofanesa. Być może jego recepta na insceni­zację antycznej komedii przypad­nie wielu widzom do gustu. Raul Zermeno starał się bowiem, aby rzecz wypadła śmiesznie. Założenie to słuszne, bo w końcu na kome­dię idzie się po to, aby się poś­miać. O zabawność zadbał jednak przede wszystkim sam Arystofanes. "Lizystrata" jest w końcu komedią nader swawolną, w której dialogi, dosadne i dosłowne, toczą się wo­kół spraw męsko-damskich. A wia­domo, ten temat budzi zawsze naj­więcej uciechy. W tej materii jak widać nic się od czasów starożyt­nych nie zmieniło. Co zrobił w tej sytuacji reżyser? Okrasił sztukę pomysłami wycho­dząc z kolejnego założenia, że w komedii wszystko się zmieści. Może i racja. Pomysły te, mniej lub bardziej zabawne, są w końcu do przyjęcia, a więc i lina, i hulaj­noga, i huśtawki, na których usa­dzone są chór

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Arystofanes po meksykańsku

Źródło:

Materiał nadesłany

Wieczór Wrocławia nr 72

Autor:

Katarzyna Klem

Data:

26.03.1973

Realizacje repertuarowe