"Sejm kobiet" w reż. Mikołaja Grabowskiego w Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Ani mężczyźni, ani kobiety nie nadają się do kierowania państwem. Każda próba aktywności w tej dziedzinie skazana jest na zwyrodnienie, stopniowe pogrążanie się w absurdzie i grotesce. Mikołaj Grabowski pesymistycznie odczytał komedię Arystofanesa. Męski sposób sprawowania władzy wyczerpał się: na zgromadzenia obywatele stawiają się wyłącznie dla korzyści materialnych, prawo zmienia się z dnia na dzień, a uchwały przypominają "dzieło pijanych czy kopniętych w móżdżek". Kobiety więc postanawiają przejąć władzę - poprzez demokratyczne głosowanie. Przebrane za mężczyzn zasiadają na zgromadzeniu, jedna z nich składa wniosek, który zostaje przyjęty, jako że przebrane kobiety stanowią większość. Damska władza opiera się na wspólnocie majątku i równym dostępie do dóbr, co w praktyce wygląda tak, że trzeba oddać majątek, aby móc zjeść wydawane w mieście posiłki, a starzy i brzydcy obojga płci mają na mocy ustawy prawo do